Przeczytaj o kolejnym użytkowniku, który używa do swojej pracy oprogramowania ShotGrid!
Twórcy wszelakich treści nie odpoczywają i pracują w pocie czoła, by dostarczać nam rozrywki na najwyższym poziomie. Z racji tego, by nie być gorszym, przedstawię Wam dzisiaj kolejnego użytkownika platformy ShotGrid. Użytkownik jest niespodziewany, bowiem jest to Griffith Observatory z Los Angeles!
Od momentu otwarcia drzwi w 1935 roku, Griffith Observatory stało się najczęściej odwiedzanym publicznym obserwatorium na świecie. Historia Obserwatorium zaczyna się od wizji jednego człowieka i odzwierciedla wynalazki, innowacje i inspiracje, które również charakteryzują Los Angeles.
Inspiracją dla Obserwatorium i Parku Griffitha był J. Griffith, który był dobroczyńcą obu tych obiektów. Pomysł „publicznego obserwatorium” był nowatorski na przełomie XIX i XX wieku, ale Griffith opracował bardzo precyzyjne specyfikacje dotyczące tego, co powinno znaleźć się w budynku. W latach 1935-2002 Obserwatorium zapewniało mieszkańcom południowej Kalifornii i gościom z całego świata możliwość obserwacji, nauki i inspiracji. Wizja Griffitha dotycząca budynku została zaktualizowana i wzbogacona, gdy Obserwatorium zostało odnowione i rozbudowane w latach 2002-2006. Od czasu ponownego otwarcia po renowacji, Obserwatorium dociera do coraz większej liczby odbiorców, zarówno osobiście, online, jak i za pośrednictwem mediów i filmów. W 2020 roku Obserwatorium obchodziło 85. rocznicę swojego istnienia.
To tyle o historii naszego dzisiejszego gościa. Przejdźmy teraz do współczesności oraz tego, co producenci multimedialnych treści Obserwatorium zyskują dzięki ShotGridowi. Jak stwierdza Dawn Fidrick, jeden z producentów:
„Po ocenie platformy, wydawało się naturalnym dopasowaniem, że ShotGrid stanie się podstawą całego naszego studia. Ostatecznie haczykiem do przejścia z ShotGrid był Toolkit, który wykorzystaliśmy do budowy naszego pipeline’u.”
Czasami, pomimo pozornego dopasowania brakuje tego „czegoś”, co przesądza o decyzji na „tak” lub „nie” względem jakiegoś produktu. W omawianym przypadku, szczęśliwie dla studia, tym „czymś” był Toolkit, który pozwala zbudować krok po kroku cały pipeline od podstaw.
„Zdolność ShotGrida do automatyzacji procesów jest jedną z moich ulubionych funkcji. Oszczędza zespołowi wiele czasu i wysiłku związanego z koniecznością zarządzania powtarzalnymi zadaniami. To właśnie w tym komputery są świetne, więc dlaczego nie pozwolić ShotGridowi zająć się tym zamiast mnie?”.
Jest to jedno, wg mnie, z najbardziej dobitnych stwierdzeń, jakie dotychczas padły w tej serii nt. ShotGrida. Dokładnie taki był zamysł twórców – uwolnienie zespołu produkcyjnego od monotonnych czynności i zaprzęgnięcie do pracy tak bardzo powszechnych komputerów. Zaoszczędzone czas i energię utalentowani użytkownicy mogą spożytkować na czynności, w których komputery (na szczęście) jeszcze nas nie prześcignęły. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Na koniec podsumowanie zysków z użycia ShotGrida przez Griffith Observatory:
Powyższe liczby robią wrażenie, a nie zapominajmy, że wraz z nabieraniem doświadczenia w korzystaniu z platformy, każdy kolejny projekt będzie zarządzany jeszcze wydajniej.
Mam nadzieję, że każdy z czytelników, rozważający wdrożenie w swoim studiu ShotGrida, tak jak Obserwatorium Griffith, znajdzie to „coś”, co przypieczętuje decyzję na „tak”. To tyle na dziś z mojej strony. Jak zwykle zapraszam też na kolejny epizod historii, który pojawi się na naszej stronie za miesiąc!
Autor: Bartosz Kondracki | PCC Polska